korek789 korek789
319
BLOG

Jak Lennon został Irlandczykiem

korek789 korek789 Kultura Obserwuj notkę 0

3 maja 1939 roku w dwóch kinach w Liverpoolu - Trocadero na Camden Street i Paramount na London Street trwały równocześnie seanse. Kiedy w Trocadero do zakończenia seansu zostało już niewiele czasu, widzowie usłyszeli syk i zobaczyli gęsty dym. Salę kinową wypełnił gaz łzawiący. Podobna sytuacja wydarzyła się niemal równocześnie w kinie Paramount. Kilkanaście osób musiało poddać się leczeniu, a strażak Percy Birch i egipski student Uniwersytetu w Liverpoolu M.M. Abdullah trafili do szpitala. Policja od razu uznała, że za rozpylenie gazu była odpowiedzialna IRA.
W styczniu 1939 roku IRA, uważająca się za prawowity rząd irlandzki wystosowała ultimatum wobec rządu brytyjskiego domagając się wycofania wojsk z Irlandii Północnej. Wobec braku odpowiedzi Brytyjczyków IRA podjęła kampanię terroru i sabotażu w Anglii.  Co by się stało, gdyby zamiast bomb z gazem łzawiącym 3 maja 1939 roku w kinach Liverpoolu eksplodowały duże ładunki wybuchowe? Zapewnie nie powstałby zespół The Beatles. W kinie Trocadero przebywała była bowiem wówczas przyszła matka Johna Lennona - Julia. 
Trocadero, gdzie oprócz kina znajdował się także klub, było miejscem, gdzie poznali sie rodzice Johna Lennona. W 1928 roku 15-letni uciekinier z sierocińca Alfred Lennon zobaczył tam po raz pierwszy 14-letnią Julię Stanley. Alf Lennon, lekkoduch, który nie był w stanie utrzymać się długo na żadnej posadzie i próbował swoich sił jako muzyk i aktor nie spodobał się rodzinie Julii. Julia jednak, na przekór swojemu ojcu, wyszła mąż za Alfreda w 1938 roku. Wkrótce po ślubie Alf Lennon zaciągnął się na statek handlowy i odpłynął na 3-miesięczny rejs do Indii Zachodnich. Podczas II wojny światowej przeplatał pobyty w Liverpoolu z kolejnymi rejsami. Kiedy 9 października 1940 roku urodził się jego syn John Winston Lennon, Alf przebywał właśnie na morzu. W listach pisanych podczas rejsów namawiał żonę, żeby wychodziła z domu, żeby się zabawić. Później gorzko żałował tych słów. W 1942 r. Julia na jednej z zabaw tanecznych poznała żołnierza, Walijczyka o nazwisku Williams. Dwa lata później zaszła z nim w ciążę. Alf po powrocie z rejsu był gotów wybaczyć żonie i potraktować mające się urodzić dziecko jako swoje, ale Julia odmówiła. Urodzona w 1945 r. dziewczynka o imieniu Wiktoria Elżbieta została oddana do rodziny zastępczej w Norwegii. Wiele lat później John Lennon, będąc już sławnym Beatlesem usiłował odnaleźć swoją siostrę (o której istnieniu wcześniej nie wiedział) ale bezskutecznie, mimo wynajęcia detektywów i ogłoszeń w prasie.  
Rok po urodzeniu Wiktorii Julia, oficjalnie nadal żona Alfreda Lennona, znalazła nowego partnera, Johna Dykinsa, pracownika restauracji w hotelu Adelphi. Siostra Julii, Mimi, poskarżyła się opiece społecznej, że mieszkający z Julią i Dykinsem mały John nie ma zapewnionej odpowiedniej opieki. W efekcie dzieckiem zaczęła zajmować się Mimi, choć matka odwiedzała Johna niemal codziennie. W 1958 r. Julia Stanley-Lennon zginęła potrącona przez samochód, co naturalnie było dla Johna wielkim wstrząsem, przypominanym w późniejszych piosenkach.  

  
Lennon to nazwisko typowo irlandzkie, jego celtycki pierwowzór brzmi Ó Leannain, co znaczy "potomek kochanka", albo Ó Lionnain co znaczy "potomek kosa". Ale John Lennon jako dziecko i młody człowiek zapewne nie zastanawiał się nad swoimi irlandzkimi korzeniami. Stanleyowie, rodzina jego matki, byli pochodzenia walijskiego(tylko prababka Julii od strony ojca pochodziła z Omagh w północnej Irlandii). 
Dziadek i babka od strony ojca, John senior(zwany także Jack) i Mary Maguire byli oboje Irlandczykami. Rodzice Johna seniora w  XIX wieku przenieśli się z Irlandii do Liverpoolu.  Ale na wychowanie Johna irlandzka rodzina Lennonów nie miała wpływu, bo kontaktu z ojcem nie miał on przez wiele lat. Spotkał go dopiero w czasach Beatlemanii. Sprytni producenci próbowali wówczas zarobić na wydaniu singla z nagraniem ojca Johna Lennona, ale Beatlesi i ich manager prawdopodobnie uniemożliwili wejście płyty na listę przebojów. Jeśli taki ruch nastapił to był niewątpliwie brutalny, ale można dziś tego singla posłuchać - "That's My Life" - było to coś strasznego. 
Mimo, że nie zarobił na Beatlemanii, Alf Lennon w inny sposób skorzystał z tego, że był ojcem Beatlesa. W 1966 roku poznał 18-letnią studentkę Pauline Jones (trudno sobie wyobrazić, aby nie był to podryw na "ojca Johna") i ożenił się z nią. Została ona opiekunką syna Johna - Juliana. W późniejszych latach między Johnem i jego ojcem nastąpiły trudne chwile. Po rozpadzie Beatlesów John pod wpływem narkotyków stał się wrakiem. Kiedyś zaprosił ojca z młodą żoną i małym dzieckiem do siebie. Ale podczas spotkania zaczął go szarpać i krzyczeć. Dopiero gdy Alf umierał na raka w 1976 r., John telefonicznie przeprosił go za swoje zachowanie i posłał do szpitala bukiet kwiatów.
Skoro nie miało to nic wspólnego z wychowaniem przez rodziców - dlaczego nagle John w latach 70-tych zaczął deklarować, że czuje się Irlandczykiem? Trudno się dziwić takim wypowiedziom ze strony McCartneya, którego irlandzkie związki rodzinne były silniejsze. Piosenka McCartneya "Give Ireland Back To The Irish" nawołująca Brytyjczyków do wycofania się z Irlandii była dla Paula czymś zupełnie naturalnym.  Także George Harrison miał kuzynów w Irlandii, których odwiedzał. Ale Lennona z Irlandią naprawdę nic nie łączyło. 
Sądzę, że na określenie się Lennona jako Irlandczyka wpłynęły wydarzenia polityczne. Miał on naturę buntowniczą, gwałtowną i w dodatku sława chyba uderzyła mu do głowy. Lennon zaczął angażować się w politykę, często bardzo brudną. Pod koniec lat 60-tych dużą część wiadomości telewizyjnych zaczęły stanowić doniesienia z Irlandii Północnej. Brytyjskie zaangażowanie w Irlandii Północnej mogło kojarzyć się Lennonowi z wojną w Wietnamie, którą zwalczał. W przypadku Ulsteru chciał zapewne znaleźć szczególny pretekst, aby wypowiedzieć się na temat konfliktu. Wykorzystał to, że jego pradziadek urodził się w Irlandii. Co prawda nie mógł go znać, tak jak prawie nie znał ojca, ale przyznanie się do irlandzkiego pochodzenia miało dodać mocy jego refleksjom na temat Ulsteru. Nagrał piosenki "Bloody Sunday" i "The Luck Of The Irish". Nie oszczędzał Brytyjczyków.  Jego piosenki nie były tak mętne jak późniejsza "Sunday Bloody Sunday" U2, którą można było interpretować na różne sposoby. Lennon śpiewał o tysiącu lat głodu i tortur, wysiedleniach i nawoływał, aby wysłać "angielskie świnie" z powrotem na morze. Żadna z tych piosenek nie  ukazała się na jednak na singlu, byłoby to niemożliwe. Nawet dużo łagodniejszy w wymowie utwór McCartneya z zespołem Wings pod tytułem "Give Ireland Back To The Irish", który pod naciskiem autora wydano na singlu nie mógł być nadawany przez radio, a na listach przebojów zabroniono nawet podawania jego tytułu, figurował jako "nagranie The Wings".       
Na poczatku lat 70-tych Lennon był podejrzewany o zbieranie funduszy dla IRA. Pisarz Johnny Rogan przytoczył  informację o spotkaniu Lennona z członkiem IRA Gerrym O'Hare, z którym były Beatles omawiał zorganizowanie koncertów "dobroczynnych" na rzecz IRA. Sprawa jednak była dla Lennona trudna, bo obawiał się wówczas deportacji ze Stanów Zjednoczonych. W rozmowach z IRA wspominał, że chciałby zagrać także koncerty dla protestantów z Ulsteru. Świadczy to o dużej naiwności Lennona, bo jego kontakty z IRA z pewnością nie pozostałyby tajemnicą i wówczas nikt z protestantów z Belfastu nie chciałby go już słuchać. Ostatecznie Lennon zerwał kontakty z IRA, ale nie zapominał o Irlandii. Kupił małą wyspę na zachodnim wybrzeżu Irlandii z myślą o zamieszkaniu tam, jednak nigdy nie wyprowadził się z Nowego Jorku. Czy przeniesienie się do Irlandii mogło mu uratować życie?


W 2015 roku Bono (znowu on!) stwierdził, że Beatlesi byli Irlandczykami, co spotkało się z wieloma kpinami. Nawet dla Ringo Starra znaleziono już jakichś irlandzkich przodków, ale moim zdaniem sukces Beatlesów to przede wszystkim sukces machiny propagandowej Imperium Brytyjskiego. Nie jest chyba przypadkiem, że projekt Beatlemania startował niemal równolegle z pierwszymi filmami o Jamesie Bondzie. Pewnie irlandzkie korzenie wielu mieszkańców Liverpoolu miały wpływ na muzykę Beatlesów, byli rzeczywiście wyjątkowi, ale gdyby nie trafili się oni - to Imperium wylansowałoby kogoś innego.  

korek789
O mnie korek789

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura